Szaleństwo po obu stronach kamery, czyli „Aguirre, gniew boży” Wernera Herzoga
- klaudiazygmunt
- 22 gru 2020
- 6 minut(y) czytania
Wielu reżyserów posiada swoje utalentowane i urodziwe muzy, jak również ulubionych aktorów. W ten sposób rodzą się elektryzujące duety filmowe, które chemię na planie z łatwością przekuwają w międzynarodowe produkcyjne sukcesy. Na ich tle zdecydowanie wyróżniają się Werner Herzog i Klaus Kinski. Mężczyźni pracowali wspólnie przy pięciu filmach, które zrealizowane zostały na przestrzeni piętnastu lat: Aguirre, gniew boży, Woyzeck, Nosferatu Wampir, Fitzcarraldo oraz Cobra Verde. Większość z nich uplasowała się na istotnych pozycjach w historii kinematografii, inne zdobyły zaś sławę za sprawą kontrowersyjnych metod pracy tego istnie wybuchowego filmowego duetu. Starcie dwóch silnych osobowości- apodyktycznego indywidualisty Herzoga i niezrównoważonego agresora Kinskiego, z jednej strony udowadnia, że „w tym szaleństwie jest metoda”, z drugiej zaś- staje się pretekstem do rozważań na temat granic reżysersko- aktorskiej pracy. Korzystając z bogatego materiału opowieści z planów filmów Wernera Herzoga, można odnieść wrażenie, iż jakiekolwiek granice są dla niemieckiego reżysera przestrzeniami nieznanymi. Dokładna analiza pracy twórców, która często przyjmuje charakter niekonwencjonalny, pozwala wysnuć zaś tezę, iż film jako jedna ze sztuk, posługiwać się może środkami dla sztuki właściwymi. Znaczy to tyle, że przyjmowane konwencje, zarówno dotyczące wykorzystania środków formalnych jak i drogi do osiągnięcia “filmowego celu”, nie zawsze zgodne są z etyką pracy- czy etyką w znaczeniu ogólnym. Generuje to zarazem pytanie o ewentualne ramy wolności artysty, procesu twórczego i, tym samym, samej sztuki. W 1972 roku Klaus Kinski i Werner Herzog spotkali się na brzegu Urubamby, gdzie padł pierwszy klaps Aguirre, gniew boży. To, co wydarzyło się na planie filmu będącego opowieścią o wyprawie hiszpańskich konkwistadorów, rozbudziło w środowisku wspomnianą już dyskusję o granicach, wolności i twórczych możliwościach. Ponadto zadziałało niczym najsprytniejsza kampania marketingowa. Po pierwsze, doprowadziło do popularyzacji twórczości niemieckiego reżysera, po drugie- na pierwszych stronach gazet zaczął pojawiać się z czasem sam Kinski i jego niezwykle ciekawa biografia.
Aktorstwo metodyczne czy prawdziwe szaleństwo?
Przerażający Aguirre, szalony Fitzcarraldo i hrabia Dracula niewątpliwie zyskują na wiarygodności: można naprawdę bać się kogoś, kto jest w stanie przegryźć szyję reżyserowi. Kinski nienawidził aktorstwa, pogardzał nim, mówił o sobie, że jest „aktorską dziwką grającą w filmach tylko dla pieniędzy”. Był aktorskim geniuszem samoukiem, choć jego ataki furii, ocierające się o autentyczne szaleństwo, sprawiały, że praca z nim na planie filmowym wymagała niezwykłej cierpliwości. Pomimo tego, że Kinski był naturszczykiem, metody jego pracy nad budową ról aktorskich przyrównać można do aktorstwa metodycznego. „Metoda Stanisławskiego odkrywała nowe środki techniki aktorskiej oparte na realizmie psychologicznym postaci". Zakładała zatem maksymalne zaangażowanie aktora zarówno na poziomie cielesnym, jak i psychicznym. Ponadto metoda zachęcała do czerpania z własnych przeżyć i wspomnień. Wiarygodność emocjonalna kreacji Kinskiego nie zawsze jednak wynikała z wrodzonego talentu, a po częstokroć po prostu... problemów psychicznych. Jeśli zatem mowa o „metodzie” czerpania z osobistych doświadczeń, w przypadku Klausa Kinskiego, bywało to nad wyraz prostym zadaniem. Wystarczy jedynie pobieżnie prześledzić biografię aktora, aby dowiedzieć się, że przez wiele lat swojej kariery wielokrotnie dawał się współpracownikom we znaki. Z biegiem lat stawał się coraz bardziej agresywny i nieprzewidywalny. W końcu, w 1950 roku trafił do szpitala psychiatrycznego po tym, jak prześladował kobietę, która nie odwzajemniała jego uczucia. „Początkowo lekarze podejrzewali u niego schizofrenię, ale później ich diagnoza nie pozostawiała wielu wątpliwości – zgodnie uznali, że Kinski jest po prostu psychopatą”. Życie prywatne zatem płynnie przenikało się u niego z życiem zawodowym. Można wysnuć nawet tezę, iż role, w jakich obsadzał go Herzog, bywały potwierdzeniem realnego charakteru i rzeczywistości biograficznej. Zastanawiające jest także czy w przypadku Kinskiego mamy do czynienia z aktorstwem metodycznym, czy jedynie „odgrywaniem samego siebie” (i czy w ogóle odgrywaniem, a może po prostu- byciem przed kamerą). Jest jednak pewne, iż nie byłoby „Aguirre...” bez odtwórcy głównej roli, który niemalże w każdej minucie magnetyzuje widzów. „Nikt, tak jak ten furiat, któremu przytrafiały się 24-godzinne napady szału, nie potrafiłby tak realistycznie pokazać przemiany spokojnego Aguirre w marzącego o rzuceniu świata na kolana szaleńca". W pierwszej połowie filmu obserwujemy rolę uważnego, zamkniętego w sobie, tajemniczego obserwatora świata. Podróż w głąb dżungli staje się jednak na tyle przytłaczająca, że aż wyzwalająca w śledzonym bohaterze niezwykłe siły. Pod wpływem upokorzenia i swojego rodzaju otworzenia oczu na otaczającą rzeczywistość, Aguirre zamienia się w prawdziwego szaleńca, ogarniętego wizją podbicia Ameryki, a potem... całego świata. Obłęd, w przypadku Kinskiego, nie jest widoczny jedynie w warstwie dialogowej- bije on z każdego gestu bohatera, mimiki, czy mowy ciała.
Jak pracuje Werner Herzog?
Jak pisze Sobotka, Werner Herzog jest fanatykiem kina w pełnym tego słowa znaczeniu. Fanatyzm objawia się tu nie tylko poprzez konsekwentną budowę własnej filmografii, stworzenie swoistego „filmowego eseju o człowieku”, ale także niekonwencjonalne metody pracy. Jego filmy starają się wywołać u widza równie silne zaangażowanie, jak u samego twórcy. Herzog dowodził wielokrotnie, iż realizacja filmu może być dla niego cenniejsza niż życie (jako przykład można przytoczyć film Siarkownia z 1976, do którego zdjęcia wykonywał on w bliskim sąsiedztwie wulkanu, który, według przewidywań ekspertów, miał wkrótce wybuchnąć). Jego filmowe poświęcenia, idea oddania się kinu, niosą za sobą również wymagania wobec współpracowników. Od aktorów oczekuje on bezwzględnego przygotowania i wytężonej pracy. Od członków ekipy filmowej skrupulatności, dokładności i nadążania za jego tempem. Wszystkie te składniki budują jednak obraz niemieckiego reżysera, jako, po prostu, człowieka zaangażowanego i oddanego swojej pracy. W czym zatem objawia się jego szaleństwo? Po pierwsze, w ciągłym przekraczaniu granic, dokonywaniu niemożliwego, w przedkładaniu życia zawodowego ponad osobiste. Począwszy od wybierania jako plany swoich produkcji miejsc zagrażających życiu, na metodach pracy z aktorami kończąc. Krąg bohaterów Herzoga to ludzie w jakiś sposób naznaczeni, odmieńcy- w sensie psychicznym i fizycznym. To zazwyczaj pasjonaci owładnięci jedną ideą, której podporządkowują całe życie. Jest w nich zresztą zawarta prawda o samym reżyserze, którego nie tylko charakteryzuje oddanie pasji do kina, ale także wkraczanie w swojego rodzaju obłęd tworzenia filmów. Wydawać by się mogło, iż współpraca z „trudnymi” osobowościami, niesie za sobą przymus zwiększonej wrażliwości, cierpliwości i delikatności reżysera. Nic bardziej mylnego. Herzog nie daje nikomu, łącznie z samym sobą, taryfy ulgowej. W metodach pracy z aktorami wykorzystywał często m.in. manipulacje psychologiczne, czy hipnozę (np. w Szklanym sercu). Z jednej strony przekłada się to na niezwykłe efekty pracy, Herzog stworzył w ten sposób przecież wiele osławionych, perfekcyjnych formalnie filmów. Z drugiej- wyrobił w branży opinię „szaleńca” i popadł w konflikty m.in. z aktorami. Tak też było w przypadku Kinskiego. Aktor uważał, że Wernera Herzoga charakteryzuje mania wielkości, interesowność i skłonność do wykorzystywania ludzi. W swojej książce pisze:
„Herzog jest wstrętny, nędzny, niemiły. To śmierdzący skąpiec i sknera: złośliwiec, sadysta, szantażysta, tchórz i człowiek na wskroś zakłamany. Jego tak zwany talent sprowadza się do umiejętności znęcania się, a jak trzeba zabijania i mordowania bezbronnych istot. […] Patologiczna chęć wzbudzenia sensacji pcha go do stwarzania bezsensownie uciążliwych i niebezpiecznych sytuacji, tylko po to, żeby kiedyś powiedzieć, że to on, Herzog, dokonał rzeczy niemożliwych”.
Bijąca ze słów Kinskiego gorycz miała swoje odzwierciedlenie na planach pięciu filmów, które nakręcił wspólnie ten magnetyzujący duet.
Co działo się na planie Aguirre, gniew boży?
Werner Herzog filmował wyprawę hiszpańskich konkwistadorów w ekstremalnych warunkach. Starcie jego silnej osobowości, z osobowością szaleńczego Kinskiego na planie "Aguire..." sprawiło, że ich praca była niebezpieczna nie tylko ze względu na zagrożenie wynikające z nieprzewidywalnej natury miejsca, w jakim kręcony był film. Czas spędzony na tworzeniu produkcji owocował w liczne incydenty, które za sprawą swojego ryzykownego charakteru przeszły już do historii kinematografii. Klaus Kinski bezustannie wpadał w ataki furii, utrudniając jednocześnie kręcenie kolejnych scen i posuwanie produkcji na przód. W czasie kręcenia jednej z nich, podczas której żołnierze przybijają do brzegu, niszczą indiańską wioskę i rzucają się na jedzenie, Klaus z niewiadomych powodów wpadł w szał i rzucił się na pozostałych aktorów z mieczem, uderzając jednego z nich w głowę. Na szczęście, skończyło się "jedynie" na interwencji chirurgicznej, bowiem hełm będący częścią kostiumu, uchronił aktora przed potencjalną śmiercią. W jednej z wielu równie kuriozalnych sytuacji, Kinski zażądał od Herzoga, aby ten zwolnił operatora kamery, który rzekomo naśmiewał się z aktora. Kiedy reżyser odmówił, Kinski oświadczył, że w takim wypadku rezygnuje z dalszej współpracy. Podczas, gdy aktor wsiadał do motorówki, chcąc opuścić wyspę, Herzog oznajmił mu, "że ma przy sobie karabin i zanim motorówka dopłynie do pierwszego zakrętu, on zdąży wpakować w niego osiem pocisków, a dziewiątym strzeli sobie w głowę". Wówczas Kinski zdał sobie sprawę, że Herzog jest już na skraju wytrzymałości i od tamtej pory dalsza praca na planie przebiegała nienagannie. Dzięki niezwykłej determinacji niemieckiego reżysera, udało się dokończyć Aguirre, gniew boży.
Metody pracy Herzoga, jako reżysera- szaleńca, i Klausa Kinskiego, jako ekscentrycznego aktora naturszczyka, generują liczne pytania dotyczące artystycznych granic. Są to jednak po częstokroć pytania bez odpowiedzi. Sam reżyser udowadnia, że granice mogą być tam, gdzie twórca zdecyduje się je ustanowić. Pokazuje też, iż dla swojej największej pasji, czyli filmu, jest w stanie odebrać życie nie tylko sobie, ale też wszystkim, którzy są w stanie mu w tym przeszkodzić. Pięć zrealizowanych wspólnie z Wernerem Herzogiem filmów Kinskiego, należą do jego najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych kreacji aktorskich. Także-tych najbardziej genialnych. W 1999 roku powstał film dokumentalny, w którym Herzog ze swoimi aktorami wspomina pracę z Kinskim. Nosi on tytuł Mój ukochany wróg i sam w sobie zawiera prawdę na temat kontrowersyjności duetu. Bowiem współpraca mężczyzn, pomimo realnego niebezpieczeństwa, szaleńczego i psychopatycznego charakteru, zaowocowała niezwykłymi sukcesami.
Autor: Klaudia Zygmunt
Comments